niedziela, 29 września 2013

Who



kto wypił kawę
co zmieniło się w popiół

nocą
nocą odchodzą
źle pomalowane obrazy
olejnymi farbami

który artysta zatracił się w alkoholu
kto wypalił ostatnia paczkę papierosów?

byłeś i odchodziłeś
biblioteka zamknięta na święta

nie widziano cię nawet w żydowskich gołębnikach

wtorek, 24 września 2013

W krainie czarów

w szalonym tańcu gubiąc buty
biegnąc po tęczy na puchatą chmurkę
w zamku ze szkła i w sukni z nocy
tak to ja - dziewczęcy Piotruś Pan

znów zakochałam się w promieniach słońca
gdy marzę o księciu na białym koniu
znów pogubiłam się we własnych myślach
chcę złapać wiatr i czas dogonić

nigdy nie dorosnąć dzieckiem być zawsze
nie zdejmować z nosa różowych okularów
życie spod stołu wygląda inaczej
tu więcej jest śmiechu i więcej jest marzeń



być sobą
to najwięcej znaczy...

moja miłość

miłość - jak dla mnie jest alkoholem.
takim ostrym i palącym.
lubię na ostro...

uwielbiam ten stan, gdy upijam
swój umysł i odpływam, nie czując bólu.
takie przyjemne otumanienie.

upajam się miłością na umór.
ciągle mi jej mało, wciąż mało.
nie pozwólcie, abym zdechł z trzeźwości!

jabol nie dla mnie - jakbym poszedł
do burdelu, więc okradam samego siebie,
by skosztować drogiej miłości.

poniedziałek, 23 września 2013

***(ucieczki bywają...)

ucieczki bywają
m ę c z ą c e

nie raz
ostatnim razem
rozerwali nam
p i ó r a 
i wszystko i n n e

szeptali
t y l k o
a szkoda

chciałabym trwać
t r a w i ć
powstrzymywać.

Na drewnianej scenie

Na drewnianej scenie spływają po desce,
W kolorach brokatu tak kolejne łzy.
Ich twórca wciąż pragnie zakończyć tę klęskę,
Wychodząc do aktu powieka mu drży.
I choć nie mówił o tym nikomu,
I choć malują na twarzy mu smak,
Nie może dłużej grać sam na tej scenie,
Scenariusz tej sztuki to nie jego świat.

Zgubiony w przestrzeni zatapia w butelce,
Skrywany po dziś dzień przenikliwy ból.
I patrząc wciąż w oczy szmacianej kukiełce,
Zazdrości, że nie zna znaczenia swych ról.
I choć nie mówi o tym nikomu,
I choć malują na twarzy mu smak.
On woli w smutku zatracić swe serce,
Chce zatrzymać w sobie kukiełkowy świat.

Lecz kiedyś po akcie, opadnie kurtyna,
A on w swym ukłonie usłyszy ten wrzask.
Tak zniknie mu z twarzy ponura wciąż mina,
Zrozumie jak wielki przyświeca mu blask.
I zacznie mówić o tym każdemu,
I poczuje w ustach prawdziwy smak.
Bo to najszybsza jest droga do szczęścia,
by umieć pokochać prawdziwy swój świat.

środa, 18 września 2013

rozkosz słowa

w moim ciele imię ukryte
delikatnie wyskrobane
w duszy dziewiczej.
tak biała moja skóra,
czerwoną pościelą okryta
i wciąż na dotyk rozkoszy czeka.

rozkoszy słowa.
rozkoszy dźwięku mego imienia
wypowiadanego przez głos bezpieczny.

wtorek, 17 września 2013

Błyszczały w oddali pioruny,
I Ziemia cichutko zadrżała.
Rusałka strzepnęła skrzydła połamane,
Przysięgając samej sobie bezwzględne posluszeństwo.
Wilk po marszu przystanął przy kamieniu,
który stał się dla niego menhirem nagrobnym,
mniej więcej w chwilę, po wylizaniu pobitewnej rany.
Ojciec przedwcześnie przerwał płodzenie syna,
z jakiego miał być dumny za czas dojrzałości.
Westchnął zmęczony i stanął pod oknem domu,
postawionego na menchirze,
zaprawianego Rusałki wapnem.
Westchnął zapatrzony.
Prostytutka również zakończyła pracę,
patrząc na łunę znad palonej pajęczyny,
którego właściciela-pająka bezmyślnie depnęła
                                             dwie chwile wcześniej.

Coś się zbliżało. Kroczyło powoli.
O bezwiednym poczuciu winy.
Bezowocnej porażki.

Patrzyli tylko przed siebie,
bo przecież są w stanie zatrzymać zegar.
Ale nie czas.

niedziela, 15 września 2013

Niedokładnie

spójrz w tył
tyle rzeczy nam uciekło
żyjemy zbyt szybko
tak niedokładnie

za dziesięć lat
żałować będziemy
że tyle mogliśmy mieć
a wciąż oglądaliśmy się za siebie

uniesienie

w moich potrzebach
płynie ta namiętność czerwona
w siedmiu odcieniach
w każdym dniu tygodnia
inaczej odczuwana

w środku tyle przyjemności
trzymam kurczowo jeden oddech
zatrzymuję każdą kroplę
zatrzymuję gorący ucisk
i znów to uniesienie

piątek, 13 września 2013

granice ciała

znów stanął
nigdy nie odczytany
wciąż stoi bez wieści
i zaraża obojętnością
jak dawniej zeschnięty
tak zroszony nienawiścią
szklanym krokiem hałas szumi
płynie jak zegar
tyka jak woda
wyrzeźbioną figurę stroi
umysłu czy ducha?
ciała czy granic?
nieodkryty swym oczom
schowany sam w sobie