Szukam Twych oczu w przechodniów spojrzeniu,
przed świtem Twe imię wymawiam,
W szeleście liści chcę słyszeć Twój głos.
Swą przyszłość z przeszłości składam.
Każdego ranka powstaję do życia,
chociaż powietrze smak cały straciło.
Mimo, że nie znam innego świata
to wiem co z tego ubyło.
Uwielbiam puch zimowych dni
i chłód co w serce się wciska.
Bo z każdym płatkiem anielskich piór,
wciąż czuję jak jesteś mi bliska.
Zbyt krótką ścieżkę wskazał Ci los,
on
żywot Twój o próg życia strzaskał.
Wiec każdej nocy wyciszam lęk,
bym znowu wśród wspomnień Cię zastał.
Dziś nie ma dla mnie już żadnej nadziei,
jest prawda, jak gwóźdź wbity w trumnę.
Ile bym wołał i ile bym łkał...
Pocieszysz mnie dopiero gdy umrę.
Neufratel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz