Jeszcze strach.
Pamiętam ślad wewnątrz skóry.
W podbrzuszu pulsowała krew
i to nie życie przesuwało się po twarzy.
Strach.
Pańskie ręce okłamały moje ciało.
I obracało się po mnie, we mnie
trzydziestosześcioipółstopniowe piekło.
Wstręt.
Małe dziewczynki się nie skarżą.
Niewystarczająco dużo w nich słabości,
by zemstą skazać życie na nieżycie.
Bez żalu wydam plon.
Canard
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz