Ułóż mnie w pudełku jak kukłę drewnianą
i przykryj kocem, koniecznie błękitnym.
Rozsyp włosy na twardej poduszce,
a palce krwią zamaluj z prześcieradła.
Chodź. Przecież serce już i tak
nie bije.
Ułóż mnie w pudełku delikatnie
niczym dziecko do snu lalki układa.
Na końcu zamknij, lecz zanim zamkniesz
wykrzycz, że warto było mnie kochać.
Chodź. Przecież płucami już i tak
nie oddycham.
Ułóż mnie w pudełku czarnym i bez dna,
tak jak piekło mnie w nim układa.
Nie poczuję nic, gdy spadając z piekła
uderzę duszą o lodowiec.
Chodź, zanim ćma usiądzie
na ustach.
Canard
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz