stałam przy szklanej ścianie
za sobą mając oświetlony pokój
patrzyłam na miasto nocą
przez wielkie okno
widziałam światła drapaczy
których dachy miałam na wysokości oczu
były jak przyjaciele - uważne cierpliwe i słuchające
były oparciem - tak liczne i zaprzyjaźnione
nie szukałam szczegółów
nie patrzyłam na parkujące w dole samochody
podziwiałam majestat drapaczy
i przejrzysty granat nieba
odwróciłam się
siedział na kanapie
wpatrzony w kremowe ściany pokoju
zamyślony jak zawsze
w oczach błyskały płomienie
z kominka albo i nie
---
wyciągnąłeś rękę
nie w geście pożądania ani nawet zachęty
ot tak - oddania
studiowałam jej kształt i wymowę
prawie jak Michał Anioł
nie musiałam się rozbierać
byś widział we mnie bóstwo
nie pościeliłeś łóżka
koc był bardzo miękki
kropla czerwonego wina
znaczyła więcej niż kilka kieliszków
chciałam rozmawiać z tobą o folklorze
i skandynawskich romansach
oglądać burzę nad miastem
przy zgaszonym świetle
i chłonąć ją w siebie
- jak ciebie
Dzień Dobry Wszystkim ;)
OdpowiedzUsuńHekate się kłania
Miejski wiersz o miłości. Bardzo mi się podobał, niby prosty, ale kolejne zdania potrafią zaskoczyć i odnieść do rzeczywistości innej, niż się spodziewałam. Malujesz słowem interesujące obrazy, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńTak mnie oczarował ten utwór, że nie znajduję słów by go jednoznacznie określić. W końcu nie trzeba się nawet dotykać, by wzbudzić... oddanie? Namiętność. Sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńczy na tym blogu obowiązują takie same zasady jak poprzednio - jeden wiersz na trzy dni?
OdpowiedzUsuńNie, ta zasada została zniesiona ;)
OdpowiedzUsuńProsty wiersz w prostych słowach. Ale właśnie ta prostota jest urzekająca. Bez zbędnych uniesień, bez zbędnych metafor. Czytając, można sobie dokładnie wyobrazić to, o czym piszesz. I trudno stwierdzić - erotyk czy nie erotyk.
OdpowiedzUsuń