W
ręku szklanka w drugiej broń
Pada
strzał opada dłoń
Serce
staje dech zamiera
Czarna
otchłań go zabiera
Dwa
dni wcześniej impreza do rana
Osiemnastka
kolegi musi być oblana
Kierowca
też pije, jak wszyscy to wszyscy
Nie
wie, że od tego zginą zaraz bliscy
Leżał
tam i błagał, by to było snem
By
tamten wypadek nie wydarzył się
Na
nic błagania na nic przeprosiny
To
puste słowa dla ich są rodziny
Zatrzymałam się. Zadumałam. Dotknęło mnie. Pomyślałam sobie, że w kontekście obecnych świąt jest to coś bardzo akutalnego. Wszyscy świętują do upadłego, jedz, pij, baw się i nie myśl, co będzie jutro. Wyłączamy mózg. To straszne, że ludzie potrafią wsiąść za kółko w takim stanie, nie myśląc, nie zastanawiając się. A potem płacz i zgrzytanie zębów. Doskonałe ujęcie całej istoty sprawy. Jak potem żyć z myślą, że Twoja głupota zabiła niewinnych ludzi?
OdpowiedzUsuń