środa, 20 stycznia 2010

Spóźniona Macabre



Przez jesiennym ogród, kasztanową ścieżką

Z koszykiem pełnym cudzych snów

Zwyczajne, bez pośpiechu

Jakby chciała wszystkim rzec:

„Mamy czas. Mamy Wieczność”



Okno na oścież otwarte

Wątłe łapie promyki

Głuchy i zimny słychać szept

Czy krzyk, określić trudno

Oddech; Łyki powietrza płucami ostatki

Jedyne, chociaż-zwycięstwo nad strachem

Nie warto przecież, zaraz minie

Razem z potwornym bólem

Duch uleci, przedstawienie będzie trwać



Kroki cichną w złocistym ogrodzie

Już wchodzi, czekają

Tym razem na pewno Szept:

Niech już zaczyna się świata żegnanie

I Koniec Końców- przyjemne konanie





 Nierozpoznany

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz