Wciąż szukam spokojnych dni na kalendarzu
w śród zmarnotrawionych już na starcie lat.
Na ciche łowienie słów w mym kałamarzu
gdy z olbrzymim hukiem pędzi dziwny świat.
Pomyliłem serce -raz jeden- z rozumem,
zaś i ten ostatni przyćmił młody wiek.
Czekam wiec cierpliwie aż młodość odpłynie
to jedyny lek...
Życie swe przemierzam idąc wśród szarańczy
i przed złym walczykiem próbując się kryć
lecz gdy mnie dopadnie, na deszczu zatańczę
by po takim marszu bród ten z siebie zmyć
Płaszcz założę czarny - podszyty wspomnieniem
o tym co jest ważne - co pamiętać chcę
założę pantofle podbite kamieniem
co w duszy na dnie...
Pójdę hen daleko, dalej niźli widzę,
na swoją banicję wyprawie się sam.
Tam gdzie znają wiosnę, jesień oraz zimę,
lecz nie znają lata, spokój znajdę tam.
Neufratel