Nie każ mi wierzyć
Nie dawaj mi
kolejnej nadziei
która jest mą
matką
błagam nie proś o
zaufanie
nie okazuj go
nigdy
i Zaklinam Cię na
płonące
wiersze na stosie
Zaklinam Cię na
czas milionów
złamanych
bezbronnych serc
Zaklinam Cię na
rozpalony dotyk
twoich ust
czekających całe życie
Zaklinam Cię na
południowe wieczory
pełne ciepłych
czułych gestów
Zaklinam Cię na
szept
cichszy niż sam
strach
Zaklinam Cię na
wszystko
co mogło być nasze
Zaklinam Cię
nie mów że mnie
kochasz
że nie możesz beze
mnie żyć
Zaklinam Cię nie
kłam
nie chcę tego
słyszeć
nie chcę w to
wierzyć
będzie boleć gdy
odejdziesz
a odejdziesz na
pewno
nie kłam że świat
ze mną nabiera barw
nie kłam że jestem
najpiękniejsza
i oślepiłam cię
jak kometa
rozjaśniająca
mroki nieba
nie kłam że możesz
mnie obronić
przede mną bo
nawet ja tego nie potrafię
nie kłam że mnie
kochasz
bo nie ma na
świecie miłości
jest tylko cichy
szept krótkich słów
nasze usta twoje
ramię
kilka gestów kilka
spojrzeń
nie ma miłości
nie ma
nie każ mi ufać
nie każ mi wierzyć
boję się twoich
słów
więc nie patrz mi
w oczy
nie wyczekuj moich
kroków
nie słuchaj mnie
uważnie
nie rozbijaj muru
obojętności
który z trudem
budowałam z lodu
nie próbuj mnie
ogrzać gorącem
twojej namiętności
do mnie
nie pocieszaj nie
ocieraj moich łez
to tylko
strumienie mojego bólu
nie powinno cię to
obchodzić
masz tylko być
być
aż Być
kukurydza