poniedziałek, 31 grudnia 2012

KALEJDOSKOP 2012





Kolejny rok minął nam w tempie błyskawicznym. Kto by pomyślał, że rok temu opisywaliśmy sukcesy i porażki roku 2011. Teraz wydaje się to bardzo odległą przeszłością. Skupmy się więc na mijającym roku 2012. Co się u nas działo? Sami zobaczcie.


   Pierwszy wiersz pt. „Pióro” autorstwa Sognatore pojawił się 13go stycznia.

   Statystyki rozkładały się różnie. Najwięcej wierszy opublikowaliśmy w listopadzie (14) i we wrześniu (13). Najmniej, bo niestety nic, w czerwcu. Niemniej jednak trzeba przyznać, że w następnych miesiącach nadrobiliśmy braki. Łącznie w roku 2012 zostało opublikowanych 68 wierszy, co jest naszym ogromnym sukcesem. 

Pod koniec czerwca, w związku z dziwnymi zmianami na poprzedniej platformie blogowej, podjęliśmy decyzję o przeniesieniu się na coś stabilnego i tak powstaliśmy na obecnej stronie www.stowarzyszenie-mlodych-poetow.blogspot.com. 

Niestety, na naszym kącie są również porażki. Planowana akcja „Złoty Liść” z powodów technicznych nie została przeprowadzona. 

Na pociechę możemy powiedzieć, że ilość młodych poetów, którzy podjęli z nami współpracę znacząco się powiększyła. Powstał również wolontariat, w którym aktualnie działa jedna osoba, ale dobra jedna na początek.

Na facebooku lubi nas już 66 osób, co wpływa pozytywnie także na statystyki. Mamy nadzieję, że w niedługim czasie liczba ta zamieni się na 99. Od powstania bloga na blogspocie, zostaliśmy odwiedzeni na obecną chwilę 6259 razy.

   Czy mamy plany na kolejny rok? Ależ oczywiście, jednak to jeszcze nie pora by się nimi dzielić. Pozostaną one przez jakiś czas poza oficjalnymi informacjami. Wszystko w swoim czasie.

Jako Administrator, szczególne wyróżnienia za zasługi dla bloga, w 2012 roku chciałabym przyznać:
Neufratelowi – za służenie dobrą radą w różnych okolicznościach.
Beatrice – za dopilnowywanie spraw, które niekiedy umykały uwadze.



Miejmy nadzieję, że rok 2013 będzie równie owocny w sukcesy. Wszystkiego dobrego!




piątek, 28 grudnia 2012

O czym pisać wiersze?

piszcie wiersze dzieci
o melancholii i cierpieniu
piszcie o MIŁOŚCI
miłości z wielkich liter pisanej
o złamanych sercach
o łzach i o uśmiechach

ale zwłaszcza o łzach

piszcie o odejściu
o tym że kochać to żyć
że tęsknicie za tym jedynym
że serce jest jedno
a kochać trzeba tak wiele...
że was zostawiła a miała być jedyna
że znów łzy i znów ból...


bo ludzie k o c h a j ą dramaty
uwielbiają złamane serca
i niespełnione miłości
to ich napędza
to ich e k s c y t u j e


a nie piszcie dzieci drogie
nie piszcie tylko o śniegu
o złotym lecie i kolorowej jesieni
o tym że kot zjadł kanarka
że za oknem motyle
że po zimie będzie lato
że nie miłość rozpiera a radość


nie piszcie o czekoladzie
o zapachu pomarańczy
o tym i o tamtym
o tym co nie ważne
co głupie i b ł a h e
zbyt ZWYCZAJNE

bo co to kogo obchodzi?

czwartek, 27 grudnia 2012

Drapacze IV


z głową na mojej piersi
moją ręką na szyi
twój uśmiech - bezcenny
młodzieńcze spojrzenie
choć jesteśmy już dorośli
tworzymy świat własny
już nie wyimaginowany
tym razem prawdziwy

dzieci bawią się w pokoju
my tu - zakochani
ogrzewa nas światło lampy
dobrze nam
gdy jesteśmy sami

czy pamiętasz dzień
w którym braliśmy ślub?
drżące dźwięki organów
uwzniośliły atmosferę
niesamowita jasność
prowadziła nas

zapach ksiąg liturgicznych
błyszczące obrączki
przysięga wszem i wobec
od teraz na zawsze jednością

jeden taniec, jeden uśmiech
jeden, jedyny pocałunek

potem nieskończona rozkosz
słodkie usta, które chłoną
wszystkie dni i lata
które spędziliśmy oddzielnie
jedna noc nie nadrobiła
nadrabiamy całym życiem

piękne są twe usta, skarbie
piękne twoje serce
piękne oczy gdy patrzysz
na to nowe pokolenie

my je stworzyliśmy
i my mamy wychować
najmłodsze dzieci dwudziestego wieku
pokolenie z przejściami
pod nami - z przyszłością

sobota, 22 grudnia 2012

Jedne ze skrytych marzeń

Gdy przychodzi wieczór
i zaczyna u mnie gościć,
zawiesza barani gwiazdozbiór
jaki dziwnym uśmiechem świeci,
a i księżyc uwieszony mruga raz po raz,
gdy ogrania go popielata chmura
jakby odchodził, chował twarz,
ale zawsze wraca, choć pogoda ponura.

Kiedy wszystko wokół śpi
i sam tylko dźwigam powieki
wsparty nocną lampą, która się tli
kładę się do łóżka, staję się lekki
jak lekka może być gąbka,
która po trochu oddaje miłość w wilgoci
po każdym dniu suchsza o gram ułomka
wciąż mokra, bo skrywa źródło bez kroci.

I wtedy marzę o tych gwiazdach
jakimi usłał bym Ci sufit, tak bajecznie
i o tym księżycu zaczepionym o świata dach,
ukrył bym go w Twej nocnej lampie niegrzecznie.
Obudził bym te wszystkie książki,
puścił bym latawce marzeń gdzieś wysoko
i wplatał w Twe włosy kolorowe wstążki,
złowił spadającą gwiazdę z ognistą powłoką,
by zagrzała nasze dłonie
na te wszystkie gry i zabawy.
Wyjął bym stubarwne pisaki i pelargonie
jakie byś przywdziała, a ja na płótnie oddał wasze barwy.
Otworzył bym szuflady dawno zapomniane
i wzbudził te błogie wspomnienia
kilkoma zdjęciami w aromacie kawy owiane
jaką bym przyniósł wraz z ciastkami pełnymi nadzienia
miłości w czerwonej barwie malin,
otulił bym Ciebie ramieniem podczas filmu grozy
i ułożył bym Cię już spać i na słowika fali
jego radosnej piosnki odegnałbym mrozy
i w końcu dał całusa, szepnął dobranoc,
przykrył bym Cię w snów bajecznych koc,
zgasił księżyc, zabrał gwiazdy,
wyszedł i uchylił drzwi, gotów do odjazdu...

czwartek, 20 grudnia 2012

Dołączysz przyjacielu?



Idę wciąż dalej
Na wprost przed siebie,
Idę bez trudu żadnego
Tak dalej, tak dłużej pod jasnym niebem.

Mijam rzeki,
Mijam i lasy,
Nie szukam niczego,
A idę i nie trzymają mnie żadne pasy.

Widziałem już wszystko
Ludzi w mieście
I zwierzęta w dziczy
Czy dojdę końca wreszcie?!

Nie boję się jutra
Z przygodą na plecach
Tak brnę przez dni, tygodnie,
Przez zaspy w zimie, po letnich kwiatach.

Nie stanę tu ani tam,
Jak motyl lekki
Wywieje mnie westchnienie
Nowej przygody, sam wskoczę w jej szczęki.

Póki mam sił
W młodym cielu,
Nie spocznę w miejscu.
Wyruszysz wraz ze mną, mój przyjacielu?!



______________

Czas świąt, czas i radości
Wesołych Świąt Młodzi Poeci!



niedziela, 16 grudnia 2012

Wspomnienie Lata

w kącie pokoju
zakradło się Wspomnienie Lata
tęskniące
żałosne
wzdychające
z bólem wspomina słońce
kwiaty
trawę
kolorowe motyle
Wspomnienie Lata przytulone do grzejnika
takie małe i biedne
aż chciałoby się utulić

a za oknem panuje Zimowa Dama
przysłoniła świat białym puchem
starsza pani karmi gołębie w parku
dzieci rzucają chlebem w łabędzie
na targu pojawiły się choinki
piękne zielone i pachnące
zewsząd błyskają kolorowe lampki
wszędzie słychać kolędy

Wspomnienie Lata skulone przy kaloryferze
zapomniane wspomnienie tego co odeszło
tego co odeszło i tego co nadejdzie
skończy się Zima powróci Lato

jem pomarańczę
w pokoju roznosi się jej zapach
zapach Świąt
czekam już tylko aż wrócę do domu

chcę biegać po schodach w górę i w dół
nucąc pod nosem kolędy
w domu w którym pachnie choinką
i setką różnych wypieków mamy

nie wspominam Lata
a jego Wspomnienie zniknęło spod kaloryfera


_______________

       Naszło mnie na to przy ostatnim wierszu. Tamten był zabawą, radością, śmiechem. Ten jest refleksją. I, jak stwierdziła anada13 pod "Grudniową piosenką", dużo tu ostatnio melancholi. Ludzie! Trochę więcej optymizmu! Trochę więcej śmiechu, radości. To jeszcze nikogo nie zabiło.

wtorek, 11 grudnia 2012

Grudniowa piosenka

idzie Mróz, idzie Mróz
a za Mrozem Śnieg tuż-tuż
idzie Zima, biała pani
śniegu kupę niesie w dani

Bałwan w szalik się owinął
ciepły czas już dawno minął
przytupują dwa Wróbelki
Gil podciągnął golf niewielki

Mikołaja płaszcz czerwony
wieje za nim na wszystkie strony
za Mikołajem biegnie zdyszana
Barburka na czarno ubrana

choinka zieleń swą wystroiła
w lampki i bombki przyozdobiła
Karp wzdycha ciężko, zwykle zmartwiony
najszybciej ze wszystkich zostanie zbawiony

Wigilia niesie opłatek biały
i wół, i osioł przemawia zuchwały
zaraz popłyną z radia kolędy
znów zabiegamy o Jego względy

a tu już Sylwester nieco pijany
zdąża na bal mu przygotowany
Nowy Rok właśnie w bólach się rodzi
obiecuje słońce i żadnych powodzi

obiecuje bogactwo, sławę i miłość
obiecuje zmienić ludzką złośliwość
obiecuje poprawę, że będziemy inni
choć sami sobie jesteśmy winni

a żeby na świecie ciekawie było
coś przed Wigilią jeszcze się skryło
coś ciche, niepewne i niepozore
do Końca Świata wcale niepodobne


_______________

       Uch. Dawno mnie tu nie było. Czuję się jak córa marnotrawna. Jakoś nie miałam ostatnio czasu, piszę też nie wiele. Wen zgubił się już dawno w natłoku spraw na wczoraj, schował za fotelem i nie chce wyjść, póki nie zacznę zachowywać się jak człowiek i nie przestanę wszędzie się śpieszyć. Życie.
       Mam nadzieję, że wiersz pozytywny. Wiem, że momentami mocno zgrzyta w rytmice, ale od jakiegoś czasu mam z tym problem. Ostatnio piszę o wiele więcej prozy, a tam rytmika nie jest tak konieczna. Ale i tak mi się podoba. Zwłaszcza ostatnia zwrotka, która przyszła do mnie nagle i powoduje u mnie napady niekontrolowanego śmiechu.
       Za oknem śniegu kupa, w ręku kubek z gorącą herbatą, dobra książka i parujący grzejnik. Tylko tyle mi potrzeba. Ta myśl o jutrzejszym kole z matmy jest niepotrzebna.
       Uch, musiałam się komuś wygadać.

niedziela, 9 grudnia 2012

Wewnętrznie tak...


Co ja robię w tym świecie? ...
Tak okrutnie dobry, współczujący,
Na morderców sztafecie,
Szczery, prawdziwy, umierający...

Chcę zginąć dziś, przepadnąć
By nie patrzeć na marzeń oprawców
Chcących światem zawładnąć.
Tych podłych, tak bezdusznych serc dawców.

Chcę się wyrwać...
          Ukryć twarz w dłonie
    Zapomnieć...
        Na zawsze...

Somhairle (Sumar)

niedziela, 2 grudnia 2012

szczurzy mistrz

Mistrzu szczurów!
Szczurzy, na swych włościach Panie!
Królu... szczurów.

Jakiś Ty piękny...
Nieogarnięty.
Rozczochrany,
choć niby grzebieniem poukładany
Mistrzu szczurzy!
Szczurzy Panie!

Bądź mi... szczurem zatem...
Szczurzy Mistrzu,
Szczurzy Panie,
Podejmij to błahe wyzwanie
By na moment swej świetności
Być okazem... okazem szczurzości.

Szczurzy królu, na królewskim piedestale!
 Szczurzy Władco swych kanałów!

Skul się... myszko...
Szczurku...

Ja... ja Twoje szczury połykam.
ja się nimi dławię i truję.
Szczurzy Panie... szczurku kochany...
Ciebie.. nie tych szczurów pragnę.

Na kolana padnę,
.... tym, szczurzym pajacykiem...
podrapię niekusząco za uszkiem.
I zostanę z martwym marzeniem.
W pogoni za- nie moim- szczurkiem.

środa, 28 listopada 2012

Nie-zwykłe spojrzenie

Niewieści płochy wzrok z płomiennym blaskiem,
stąpa po kruchym lodzie posypanym piaskiem,
który notuje każdy krok, każde potknięcie
kobitki stroskanej spojrzeniem oczu, z których wyczytytuje więcej
niżli było trzeba, niżli sam ciekawski widział;
kolejna troska, burza myśli płaszczem jest, jakim dla niej przywdział.

Stracha się własnej osoby jakoby księżną była, głupiej omyłki,
zlicza wszystkie błędu błahostki k'własnej zgubie
by później skrzyczały niczym wrony intruza, miast jak gołębie zmilkły
i tak w swej nieśmiałości z uczucia źródeł, nie ulatuje nic, zamknięta pozostaje w sobie...

piątek, 23 listopada 2012

Książę artystów


rozpływam się w twojej duszy - mój książę
przemierzam szerokie światy
gdzie krańce ich są, gdzie stworzenia koniec?
gdzie granice mocy ludzkiej?
ty - szaleńcze! - łowisz świata dziwy
w szafirową sieć umysłu
spójrz w dal - kreuj baśń
kreuj obraz, nowy świat
miłość, nienawiść - a ty jesteś wciąż ten sam
to dla ciebie! - moje słowa i gest
moje piękno i oddech
jesteś muzykiem - wchodzisz między moje struny
i grasz - hymn odnalezionych
jesteś - stworzeniem dnia i aniołem nocy
to twój wzrok - kraina iskier i serc -
zdejmuje zasłony enklawy serca
ty - ze złością mówisz: coś wypada czy też wpada
nie te drzwi - nie ta ulica - nie ten ląd

mówią o tobie - szalony
o nas - z jednego owocu
książę artystów - to ty

poniedziałek, 19 listopada 2012

Białe drzewa


Zielone liście spadają z drzewa
A rosną na nim stare, spleśniałe
Z oddali widać
Że drzewo jest białe
Zielone liście i kwiaty-
Nimi usłana jest brudna gleba
One są pierzyną
A ciałem- Ziemia
Na czubku drzewa
Lśni biała pleśń
Słońce ją ogrzewa
I jej blask rozlśniewa


sobota, 17 listopada 2012

To, co w nas drzemie



Taki wiatr, co wznosi liście ponad głos
Taki wiatr, co puszcza w tan kobiecy włos
ze źródłem bez imienia i z szatą czucia dalekiej złudzie
przez młode wiosny młode słowa uszyte nań w brudzie
ganiają mroczne chmury z przestrogą dudniącą w rozumu uszach
pędzą znikąd, przekracza granicę skąpaną w przymusach.

Taki wiatr, co płynie z wezbraną rzeką
Taki wiatr, co uchodzi w tył wraz z wyciągniętą ręką
zna ulice i gra w parku melodie stłumione siłą
przez "ludzi" uklepujących swoją ziemię, z własną mogiłą,
strażników sumienia blaszanych oczu i hurtowych serc
których bez gwałtu o wielkiej liczbie nie sposób przejść.

Taki wiatr, co niknie wśród drzew tulących szum
Taki wiatr, co cichnie gdy śpiewa ludzi tłum
jaki uznaje własne słońce i dzieli głuchą noc
czyszcząc strych ze zbędnych rupieci, chowają je pod zamykany koc
stawia własne filary, spisuje grzecznie w aktach rozkazu słowa
natchnione sercem, składane w myśli gdzie koniec i początek wzięła droga.

czwartek, 15 listopada 2012

nieważne


napisałabym wiersz
o moich uczuciach
albo o czymś równie nieważnym
napisałabym wiersz
o sobie
albo o kimś bardzo ważnym
napisałabym wiersz
przyrzekam
gdyby to wciąż było czymś ważnym

poniedziałek, 12 listopada 2012

Mur



Bawimy się
ja i Ty;
Między nami:
Szczęście, Otwartość, Radość

I nagle pierwsze złamanie zasad gry
cegła pomiędzy nami
lecz jedna nie przeszkadza nam w dalszej zabawie
bawimy się dalej
ja, Ty i cegła;
Między nami:
Szczęście, Otwartość, Radość
pomniejszone o cegłę

I wtedy kolejne złamanie zasad gry
dwie cegły pomiędzy nami
lecz dwie nie przeszkodzą nam w dalszej zabawie
bawimy się dalej
ja, ty i dwie cegły;
Między nami:
szczęście, otwartość, radość
pomniejszone o dwie cegły

I wtedy kolejne złamanie zasad gry
trzy cegły pomiędzy nami
lecz trzy nie przeszkodzą nam w dalszej zabawie
bawimy się dalej
ja, ty i trzy cegły;
Między nami:
szczęście, otwartość, radość
pomniejszone o trzy cegły
.
.
.
I wtedy kolejne złamanie zasad gry
mur między nami
mur przeszkadza nam w dalszej zabawie
nie bawimy się dalej

***

***
Wypatrzyłaś je w tłumie ludzi.
Chwyciłaś w objęcia niczym kochanka.
Tylko po to by je później porwać
na drobniutkie kawałki niczym kartkę papieru.
Pozostawić niczym zużytą zabawkę.
Leży teraz niechciane, opuszczone, samotne.
Czeka na kogoś, kto je uleczy.
Serce.


Drapacze II


położyłeś niemowlę spać
chwytało twoje palce w rączki
gdy głaskałeś je po buzi
przyszedłeś do pokoju
czekałam na ciebie
powiedziałeś coś że chciałbyś mieć córeczkę
i że nazwałbyś ją Victoria Angelica
burza jakby się wzmogła
padło jeszcze kilka słów
a potem zaległa cisza
tak gorąca że można by nią ogrzać
lodowaty granat nieba
z taką czułością tuląca do piersi

huczały w niej myśli
jak potężne wodospady

nie mówiłeś nic
widziałam wszystko w twoich oczach
jak patrzyłeś na chłopca
i jak teraz na mnie

---

miękkie światło kinkietów
rozjaśniało pokój w półmroku
oświecił go blask jej ciała
nie pragnął już nic więcej

a potem znów zamyślony
gładził ją po policzku
układał do snu u swego boku
szepcząc czułe słowa na dobranoc

ostatnie błyski przemknęły nad miastem
ciepły deszcz ukoił niebo
i czarne ściany drapaczy

niedziela, 11 listopada 2012

* * * (Powstańcie żołnierze)


Powstańcie żołnierze, co ziemi swej bronią.
Za każdym z nas widma wojny gonią
Wnikają do serca siły odbierają
śmierć  rychłą zwiastują, spokoju nie dają
Nie bójmy się tej którą spotkać mamy
Datę z nią spotkania wybierzmy my sami
Nie dzisiaj nie jutro, lecz za wiele lat
Gdy zmęczy nas życie i zmieni się świat.

Podnieście się z ziemi, karabin na ramię
Dziś koniec tej walki, nikt nas już nie złamie
Przystańmy na chwilę, pokłońmy się ziemi
To o nią walczymy i ją chcemy zmienić
Zakończmy to wszystko, nim  opadnie mrok
Piszemy historię, nasz ostatni krok
Ramię w ramię idźmy, niech noc przyjmie nas
By odzyskać wolność nadszedł właśnie czas.



Witam! Przesyłam mój pierwszy wiersz. Czekam na Wasze opinie i komentarze.

sobota, 10 listopada 2012

Drapacze

stałam przy szklanej ścianie
za sobą mając oświetlony pokój
patrzyłam na miasto nocą

przez wielkie okno
widziałam światła drapaczy
których dachy miałam na wysokości oczu

były jak przyjaciele - uważne cierpliwe i słuchające
były oparciem - tak liczne i zaprzyjaźnione

nie szukałam szczegółów
nie patrzyłam na parkujące w dole samochody
podziwiałam majestat drapaczy
i przejrzysty granat nieba

odwróciłam się
siedział na kanapie
wpatrzony w kremowe ściany pokoju
zamyślony jak zawsze
w oczach błyskały płomienie
z kominka albo i nie

---

wyciągnąłeś rękę
nie w geście pożądania ani nawet zachęty
ot tak - oddania
studiowałam jej kształt i wymowę
prawie jak Michał Anioł

nie musiałam się rozbierać
byś widział we mnie bóstwo
nie pościeliłeś łóżka
koc był bardzo miękki
kropla czerwonego wina
znaczyła więcej niż kilka kieliszków
chciałam rozmawiać z tobą o folklorze
i skandynawskich romansach
oglądać burzę nad miastem
przy zgaszonym świetle
i chłonąć ją w siebie
- jak ciebie

wtorek, 6 listopada 2012

Perpetuum mobile

ostatnio jestem trochę zabiegana
niedokładna
wiecznie spóźniona
ostatnio tak jakby czas
ucieka mi przez palce
gdy czasem przystanę
ze zdziwieniem odwracam się za siebie
nie mogę zrozumieć
że wszystko tak szybko minęło
uciekło mi
a ja nawet tego nie zauważyłam
czuję się jak jakieś
pieprzone perpetuum mobile
albo co gorsza
sprzężenie zwrotne dodatnie
tylko patrzeć kiedy wybuchnę
wciąż do przodu
wciąż przed siebie
i szybciej i szybciej i szybciej
jeszcze szybciej!
ostatnio wciąż nie dosypiam
nie dojadam
nie zdążam nigdzie
ogólnie to jakby wszystko ostatnio
pisane jest przez "nie"
i tylko czasem tak myślę
kiedy ja w końcu zacznę żyć


_______________

       Osoby nieobeznane z biologią, sprzężenie zwrotne dodatnie będą musiały sobie wyguglować, czy jak to się nazywa.
       Ostatnio jestem straszliwie zabiegana. Dom, uczelnia, dom, uczelnia. Nie mam czasu na oddychanie, a mowa o jakiś wyższych czynnościach, jak czytanie i pisanie. A nawet jak mam czas, to mi się już po prostu nie chce. Żyć nie umierać...

sobota, 3 listopada 2012

Kamienne zdjęcie



kamienne zdjęcie
z twarzą wyblakłą
i mech ją pokrył
i chłód pustych dni
oto ona tu czeka
na cichy szept świecy
na zapach modlitwy
przekwitniętych chryzantem


____________________________________________________________
Wiersz został napisany już dawno, ale nadal nie traci na aktualności (szczególnie w kontekście ostatnich dwóch dni)..

wtorek, 30 października 2012

Nieznana mi miłość




Nie potrafię znaleźć odpowiedzi
na miłość co nie zna zmierzchu,
choć już dawno jej sens wyszedł przez drzwi
nie zostawiając po sobie nic prócz tęsknego oddechu
wśród kurzu śpiącym na gramofonie co zapomniał nut
i słów ze starej kołysanki, i zdjęć z albumu
o wyblakłym blasku ginącym w świetle świec
co nazywają moje uczucie nie tracąc tchu,
żarząc się nie mając filarów (z wosku), spod których mógłbym zbiec        
kiedy idea kultu odeszła wraz ze starcem,
której nie omieszka znaleźć źródła ni gram,
a ja idę za prądem (ciepłego) jutra w kieszeni z sercem
o nieznanej twarzy nikomu, nie pamiętam nawet ja sam
lecz idę już częściej wśród gwiazd, za rękę z marzeniem
co mydli oczy przez pryzmat w zegarze, kłamie spełnieniem...



__________________________
 Te dwa słowa w nawiasach to mają być poprawki, ale nie wiem czy są potrzebne.
Ostatnio zaczytałem się w poezji Jastruna, gorąco polecam.

piątek, 26 października 2012

Na strychu

weszłam na strych własnej duszy
schody zatrzeszczały jękliwie pode mną
odgarnęłam pajęczyny zapomnienia
wisiały wszędzie a na nich tłuste pająki

na strychu pudła
wieże rozpadających się pudeł
poszufladkowane wspomnienia
brzydkie myśli zamknięte w kufrach
na zardzewiałe kłódki
na strychu wszystko schowane
we wspomnieniach
zapomniane bo tak było wygodniej

odkurzyłam wspomnienia bez pamięci
wygrzebałam myśli zepchnięte w kąt
wyjęłam wszystko na wierzch
lepiej przecież pamiętać
żeby nie wpaść drugi raz w błąd

w odmętach mojego strychu
znajdę wszystko czego szukam
wystarczy wyciągnąć rękę
zgarnąć kurz z pudeł
zdjąć brudne wieczko
wyciągnąć znów na wierzch

wystarczy tylko chcieć
wystarczy tylko pragnąć

i znów marzyć


_______________

       Znów pisane pod wpływem chwili i nagłego natchnienia. 

środa, 24 października 2012

* * * (odchodzisz?)

* * *
-Odchodzisz?
-Nie wiem.
-To jak? Jesteśmy razem?
-A bo ja wiem.. a ty?
-A co ja?
-Ty chcesz zostać?
-Może...
-Spróbujmy do jutra.
-Jakiego jutra? Ile tych juter?
-Nie wiem.
-A może... może dajmy sobie spokój?
-Nie wiem.. a chcesz?
-Może...
-Daleko do świtu.
-To noc polarna.
-Którą sami sprowadziliśmy.
-No.. no tak.
-Daleko.
-... A jakby zapalić świeczkę?
-Po co? Wypali się.
-A może da trochę ciepła?
-Do pierwszego podmuchu. Zaśnijmy.
-To nie ma sensu, by spać obok problemu.
-Czemu? To łatwiejsze.
-Ale problemu nie rozwiązuje.
-No tak...
-Włącz światło. Jarzeniówkę się zapali.
-Nie.
-Dlaczego?
-Zbyt łatwo można ją zgasić.
-To co zrobimy?
-Siedźmy.

*

-Tu jest zimno.
-Trudno.
-Chociaż otwórzmy okno. Może nastał już świt.
-Zostaw.
-Poczekaj, to zajmie chwilę, otworzę okno i wrócę...
-Zostań.
-Po co?
-Masz rację, tu jest za zimno. Zostań obok.
-Jeśli otworzę okno, będzie jeszcze...
-Zostań.
-Dobrze.

*

-Zimno. Otwórz okno.
-Ale przed chwilą...
-Nieważne, otwórz proszę okno...
-Przytul, tak jak przed chwilą, i będzie cieplej...
-Otwórz proszę...
-To nie jest słabość.
-Otwórz okno.

*

-Kochasz mnie?
-Może... a ty?
-Nie wiem.
-A wyobrażasz sobie życie beze mnie?
-Nie.
-Ja też...
-Zostaniesz?
-Może.... a odejdziesz?
-Nie wiem.
-Poczekajmy jeszcze trochę... do świtu.

________________________________________________________
troczkę długie.... jesienno-handrowe.

czwartek, 18 października 2012

Psalm 134


"Oto błogosławcie Pana,"
zostawcie nabrzmiałe słowa
"wszyscy słudzy Pańscy,"
uniżonego  na palu
"którzy trwacie nocami w domu Pańskim. "
pozdrówcie Go cichym skinieniem
"Wznieście ręce wasze ku Miejscu Świętemu'
ręce obmyte
"i błogosławcie Pana! "
zanurzone w wyborze poranka
"Niechaj cię Pan błogosławi z Syjonu,"
Jezus mijający cię w w szarych oknach
"Ten, który uczynił niebo i ziemię!"
zawrze wszystko w ułamku źrenicy
___________________________________________________
Tak mały eksperyment. Co o tym myślicie?
Chyba powinnam podać, skąd został zaczerpnięty psalm, ale akurat nie mam tego wydania Biblii przy sobie.

poniedziałek, 15 października 2012

Oda do pokoju

oto moje zacisze
prywatna oaza spokoju
gdybym miała napisać o nim wiersz
wyszedłby z tego poemat
katastroficzny
mój pokój to taki mały obraz
obszaru dotkniętego katastrofą nuklearną
po wybuchu bomby biologicznej
poprawiony przejściem tornada
na drzwiach powinna wisieć tabliczka:

uwaga strefa rażenia
uwaga autorka poematu się uczy
nie wchodzić jeśli życie miłe

ale znając moje szczęście
tabliczka by zginęła
w odmętach mojego pokoju
mojego własnego obrazu
postkatastroficznego


_______________

       Wiersz napisany pod wpływem chwili i natchnienia. Beatrice się uczy. Beatrice nie ma czasu na sprzątanie.

sobota, 13 października 2012

Reanimacja

czasem trzeba bólu i łez
żeby odkryć radość
czasem trzeba zwątpienia
żeby odnaleźć sens

taka niewinna reanimacja
duszy umysłu i myśli
katharsis już się dokonało
w tej jednej chwili

kilka słów parę zdań krzyk
nie zasłaniaj uszu
słuchaj nie patrz zobacz
z zamkniętymi oczami


_______________

       Dziś bez komentarza. Bo trudno napisać komentarz do kilku słów. Wiersz stary, pierwsza, druga liceum.

poniedziałek, 8 października 2012

Motyle


uważaj na mrówczych autostradach
bo nadadzą ci numerek
każą zabijać motyle
nie tylko te w sobie
z co ładniejszych skrzydeł
zrobią fartuchy
huragan zbędności i biurokracji
wywieje z ciebie boskie tchnienie
chcą zrobić z ciebie kolejną
szarą mrówkę
bo nawet te czerwone nie są pożądane
takie ciężko dociąć do szablonu
ukryj swe skrzydła
jeśli nie chcesz ich stracić
zabierając je potwierdzą regułę betonu
tylko rozwiń je
od czasu do czasu
uwolnij motyla

______________________________________
24 października 2008
Ciekawie na to spojrzeć po pierwszym tygodniu studiów :)

sobota, 6 października 2012

Do M***

Idę ulicą w alei chmur
głuchy na świat, oddzielony ścianą
usłaną różami co z pęków chylą mi Ciebie
a ja, jakby w okowach wciąż idę po niebie
kiedy autobus wyłania się z mgieł
i czeka jak rumak, aż puszczę dalej wodzy
by przysiąść znów, by wzlecieć k'Tobie
przysłaniającej me oczy obrazem pragnień
(na wzór syreny, jakże bajecznej)
równie pięknym jak i fałszywym
bo kiedy tylko go sięgam
rozpływa się niczym sen
a mnie pozostają jeno łzy...


_________________________

Za oknem znowu pada deszcz....

czwartek, 4 października 2012

przyszli z pilnikiem

przyszli z pilnikiem.
na początku małym,
ale w dzieciecych oczach
urósł do rozmiaru nożyc.
nożyc, z których wycina się koszmary.

przypiłowali najpierw paznokcie.
polała się pierwsza krew,
gdy z paznokciami odcieli palce.
byś nie mógł już grać,
co siedzi na dnie Twej duszy.

to było w podstawówce.
bez rąk można trafić do gimnazjum.
tam już niema pilnika,
tam nikt nie wycina koszmarów.
wpadasz w całe płótno.

tam są tylko siekiery...
którymi odrąbują włosy,
wraz z cząstką Twojej duszy.
by magię z Ciebie wyzbyć
byś nie tańczył w deszczu,
byś nie miał marzeń

włosy, potem mózg do formy włożą
i do piekarnika szkoły średniej.
tam... tam już tylko dogorywasz.
i budzisz się jako nikt.
nikt z peselem,.

na koniec... albo na początku...
tam są jeszcze najbliżsi,
którzy rzucając Cię na podłogę
gołymi rękoma wyrywają Ci skrzydła....
zaślepieni dumą, którą miałeś im przynieść...

a na skrzydłach mogłeś lecieć...
wyżej, niż duma ustawiła im horyzont.

zaśpiewaj mi.
zanuć cichutko iskierkę,
i z krwawiącymi oczami,
patrz najdalej przed siebie,
dalej, niż pozwalają Ci oczy!
patrz!! patrz!
a może jesteś jak jaszczurka,
może i ręce jak ogon odrosną,
a jeśli nie....
biegnij ! biegnij,
jak nogi poniosą!
biegnij za siódmą górę,
za siódmą rzekę!
do kołysanki,
w której mogłeś mieć marzenia!
poczekam na Ciebie,
albo dopiero dogonię.

poniedziałek, 1 października 2012

Wyznanie miłościoholiczki


miłość
towar deficytowy
stoję w kolejce
już parę wiosen
i wciąż brakuje go na stanie

nadal nie mam kogo kochać
i cierpię w duchu
czuję się jak
marna kopia Wertera
skazana na obłęd

odkąd pamiętam
zawsze ciągnęło mnie
do ckliwych piosenek
melodramatów
a świat wokół krzyczał
love love love

tęsknię do romantyczności
i cicho wierszuję
podczas nocy bezsennych
bo umierać też można
z braku miłości

nie będę zaprzeczać
stokroć smutno zerkam
gdy odchodzisz
i dalej bazgram anonse
palcem po szybie


____________________________________________________________

Mam nadzieję, że się nie pogniewacie na widok mojego kolejnego wiersza, który napisany został dzisiaj, a pomysł nadszedł podczas niedawnej rozmowy z pewną koleżanką ;)


niedziela, 30 września 2012

* * * (gdy zabraknie wody)

gdy zabraknie wody,
powiesz ze nastała susza.
i nawet nie spojrzysz na mnie,
że obok mnie jest studnia.

gdy zakwitną kwiaty,
pogrążysz się we wiośnie,
nie zorientujesz się kochanie,
że jesieni plotą mnie latorośle.

gdy hymn usłyszysz, że mury runą,
mojego śpiewu nie poczujesz,
w głosie tych których podziwiasz
 mam nadzieje, ze w końcu to zrozumiesz...

gdy pada deszcz, i spijam słodkie wino,
chcę byś przysiadł się do mnie
i razem ze mną snując plany szerokie,
odważnie patrzył w przyszłość....

obok mnie.

przyjdzie taki dzień,
w którym pojmiesz, ile było to wszystko warte 
ale w wigilię tego dnia...
mogę opuścić, ramiona rozwarte.  


__________________________________________
Kiedyś obowiązywała zasada dodawania wierszy po 3 dniach od dodania poprzedniego.
Mam nadzieję ze nie jesteś zła Beatrice, że dodaję wiersz tego samego dnia co Ty, ale w przeciwnym razie napisz, i wiersz zniknie :) obiecałam Risie że stanę na rzęsach, zaklaskam uszami, a wiersz się dzisiaj pojawi, 

Matnia

w matni własnych myśli
nie wiem co jest iluzją
alienacja od rzeczywistości
szarej egzystencji

w matni cudzych wspomnień
ewakuuję się natychmiast
przed reperkusją zdarzeń
zamkniętych w szklanej kuli

w matni obcych słów
autodestrukcja nieunikniona
a reinkarnacji nie będzie
to takie smutne


_______________

       Wiersz pochodzi z początku liceum, z czasów, gdy Bea mocno interesowała się mrokiem i ciemną stroną magii (oczywiscie czysto teoretycznie). Pisany na lekcji matematyki, jak znaczna część mojego prywatnego zbioru. Piękne czasy. Wygrzebałam go teraz, bo chyba mam nawrót choroby, a to jest najlżejszy wiersz ze wszystkich moich mhrocznych dzieł. Nie jest pierwszych lotów, ale cóż, mam do niego sentyment. Moja koleżanka z ławki stwierdziła, że nie podoba jej się, bo pełen jest trudnych słów. Lubię trudne słowa.

sobota, 29 września 2012

Z poezją (na gapę)



poeta
na wygnaniu
bez rymów
podróżuje

jego walizkę
wiatr nosi
z peronu
na peron

obyty
z tym faktem
nie żegna się
z nikim
w pośpiechu

tylko
dawno zapomnianą
metaforę
wita po przyjacielsku
z uśmiechem

często wysiada
na niewłaściwej stacji
i gubi bilet
powrotny po szczęście

______________________________________________________________

Witajcie, mówcie mi Kahja. Właśnie dołączyłam do Waszego stowarzyszenia i postanowiłam zamieścić jeden ze swoich wierszy. Myślę, że trafnym określeniem będzie nazwanie go wierszem "powitalnym", gdyż poświęciłam go właśnie egzystencji poety. Zachęcam wszystkich do przeczytania.
Jeżeli jesteście ciekawi dokładniejszych informacji o mnie, mogę dodać, że jestem w klasie maturalnej liceum, a swoje pierwsze próby poetyckie czyniłam już pod koniec szkoły podstawowej. Założyłam wtedy bloga z wierszami, który istnieje do dnia dzisiejszego. Swoje wiersze publikowałam także na paru forach internetowych, ale niestety niektóre z nich rozpadły się i przestały istnieć..
Pisanie jest dla mnie ciągłym poszukiwaniem, a każdym kolejnym wierszem próbuję odpowiedzieć na stawiane przez życie pytania. Piszę głównie utwory pozbawione rymów, czyli tzw. wiersze białe, oraz podzielone na strofy.  Na zakończenie pragnę dodać, że moją ulubioną poetką jest Halina Poświatowska.
Mam nadzieję, że chętnie przyjmiecie mnie do swojego grona. 
Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Kahja


środa, 26 września 2012

sposoby radzenia sobie ze światem

słońce wybitnie nietaktowne
pali oczy
wyjada rzęsy

schowana za atramentem
za drukiem

nie pamiętam czy wstałam
czy zebrałam oddech
z poduszki snu
granicy koszmaru
za brzegiem łóżka

____________________
Wiersz z 2010 roku, ale jesienne melancholijne słońce wciąż nastraja mnie do takich wynurzeń, ech.

czwartek, 20 września 2012

Dwie mrówki



"Napomina mrówka niewolnica swoją towarzyszkę:
- Patrz jak idziesz i co niesiesz! Jaką szyszkę?!"
 "Kazano iść i przywlec, więc to czynię jak przystało,
  a co niosę i co chowam, moja sprawa, Ciebie nie pytano."
" Sprawa sprawą, znam na rzeczy, lecz królowa
prosi ładnie, nie spodobasz - głowa spadnie."


__________________________________

Ostatnio przerabiałem bajki Krasickiego, więc i ja coś niecoś spróbowałem, główną myślą przy tworzeniu była Polska pod zaborami i stosunek młodzieży do najeźdźców, natomiast jeśli chodzi o dzisiaj, stosunki pracy, majętność i te sprawy. Ogółem rzecz biorąc, Ci o klasę wyższą rozdają karty, niektórzy ślepo się oddają usługom i tracą ducha, inni walczą nawet jeśli są skazani na porażkę.

poniedziałek, 17 września 2012

Zatrzymaj mnie


Zatrzymaj mnie
W naszej rozmowie w pół urwanej
wypowiedz to ostanie zdanie
Ze słów piosenki zapomnianej
te proste słowa - a zostane.
Zaklinaj mnie
Trzepotem kuś twych długich rzęs
Niczym owocem zakazanym
bym pragną sięgnąć choć po kęs
abym nie odszedł tuż nad ranem.
Trzymaj mnie
Wysiłkiem wszystkich swoich myśli
przywołuj mi kojący sen.
Być może nocą mi się przyśni
powód by nie chcieć odejść w dzień
Zamknij mnie
Uwięź w klatce twoich dłoni
Gdybym przeciekał ci przez palce
Serce swe złóź na mojej skroni
może ustane wtedy w walce.
Uwolnij mnie
Zerwij okowy mej wolności
wyzwól obrożą kilku słów
Unoś  ciężarem tej miłości
abym odchodził i wracał znów.

niedziela, 16 września 2012

Zmrok

Obudził mnie zmrok
huczący pod ciężkimi powiekami
wczorajszego upojenia.
Zakręcił mi w głowie swoim blaskiem
Poniósł mnie skoczną melodią
opustoszałych ulic, ostatniego tramwaju
Pognałem przed siebie
autostradą ludzkich losów.
Brukowaną niespełnionymi snami
i słabnącym westchnieniem zawodu.
Moje myśli przedzierały się
przez gęstwinę niespokojnej ciszy.
Zaś czas płyną wstecz.
Z każdym krokiem byłem coraz młodszy
a w raz ze mną młodniał strach
by w osiem lat wcześniej 
stać się ziarnkiem gorczycy.
Pojedynczą komórką,
źle replikującym DNA.
Ziarnkiem piasku przetaczającym się lawiną
przez wrzosowiska młodości.
Przerażony opadłem z sił.
Zamknąłem oczy.
Zbudził mnie świt.

piątek, 14 września 2012

Szklana góra

była kiedyś góra - cała ze szkła
a na tej górze szklany zamek stał
zamek i górę wieczna kryła mgła
każdy na zbocze wspiąć się bał

w okolicy pewna legenda istniała
że panna w zamku na górze szklanej
wieczny swój żywot spędzić miała
bo zła ją wiedźma zamknęła czarem

z całego świata dzielni rycerze
ciągnęli na zbocze zadzierali głowy
każdy się wspinał w dobrej wierze
lecz żaden nie wspiął się do połowy

góra ta szklana śliskie miała zbocze
nie dała śmiałkom szansy nawet cienia
rycerze gubili czapki z piórami urocze
spadając w przepaść gubili marzenia

dawno dawno temu na góry szczycie
piękna księżniczka w zamku mieszkała
legenda o niej spoczęła w niebycie
bo góra szklana księżniczki nie dała