Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hubert Cietrzew. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hubert Cietrzew. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 10 czerwca 2014

Walka marzeń z rzeczywistością

Stanęliśmy naprzeciw w szyku jeden przy drugim,
Wy ogromni i tędzy, my niewielcy i chudzi.
Wasze ciała jak szpaler zasłaniały horyzont,
każąc promieniom słońca gdzieś między Was się wcisnąć.

Wasze kopie do nieba rwały chmury na strzępy,
nasze konie szalały czując obecność śmierci.
Wiatr podwiewał chorągwie i niósł świst niszcząc ciszę,
ktoś zagrzewa do walki pokrzepiającym krzykiem.

Żaden z naszych nie dzierży szabli i wielkiej tarczy,
mamy wiarę i ufność - to nam musi wystarczyć.
Młody rycerz co marzy o heroicznej walce,
nie wie, że zanim ruszy pierwszy na ziemie padnie.

Strach wyostrzył nam zmysły, każdy huk budzi trwogę,
dobrze wiemy, że nie nam zawrzeć tu jakiś rozejm.
Proch w powietrzu zwiastuje, że nie mamy już czasu,
Wy stoicie spokojnie dumni swoich pałaszów.

A wśród Waszych oddziałów same znane nam twarze,
wszyscy byliście nasi choć nikt się nie przyznaje.
Każdy wyplenił z siebie, że sam kiedyś był młody,
walczył o ideały, wierzył, że świat jest dobry.

My zginiemy dziś w walce, Wy będziecie żyć dalej,
tworząc świat swoim dzieciom jaki Wam nie był w parze,
lecz idea zostanie póki nasi następcy,
będą wracać w to miejsce – przegrać ale zwyciężyć.

wtorek, 1 kwietnia 2014

W moich czterech ścianach


W moich czterech ścianach tak mało jest miejsca,
na biurku przy lampce leżą stare papiery,
pogniecione, porwane, całe w poziomych kreskach,
projekt – „Praca”, „Dorosłość” i „Życie wśród perspektyw”.

W moich czterech ścianach trudno mi się pozbyć,
pamiątek na szafce i tych zbyt małych bluzek.
Jakbym tego nie widział i sam przed sobą wątpił,
że to co było kiedyś nigdy już nie powtórzę.

W moich czterech ścianach zamiatam po dywan,
wszystkie trudne sprawy i bolesne wspomnienia,
żebym gdy tutaj jestem tylko tego nie widział,
chociaż trudno jest ustać chodząc po własnych śmieciach.

W moich czterech ścianach nie przyjmuje gości,
nie otwieram okien, drzwi zostawiam zamknięte,
bo gdy ktoś tutaj przyjdzie, zawsze potem odchodzi,
wywracając na nowo co dla niego sprzątnięte.

W moich czterech ścianach nie musze ukrywać,
jak bardzo nie umiem i jak jestem zmęczony.
Tylko puste butelki i wczorajsze naczynia,
patrzą na mnie tak jakbym znowu czegoś nie zrobił.

W moich czterech ścianach jak w stajni Augiasza,
rządzi chaos i woń życia, w którym jest brudno.
Zalej mnie swą miłością, niech to co mnie otacza,
zniknie wraz z nurtem rzeki zanim będzie za późno.

piątek, 14 marca 2014

Jestem wariatem


Jestem wariatem, wysyłam do Ciebie
z pożółkłych papierów samoloty w świat.
Piszę w nich listy, choć Ty ciągle milczysz,
o swojej chorobie, o życiu zza krat.

Nie mów nikomu Drogi Przyjacielu
z kim jadam śniadanie i z kim chadzam spać.
To mi przysporzy zbyt wiele problemów,
wszak jestem wariatem, któż chciałby mnie znać?

Powiem Ci teraz zasadę nieznaną
tą którą ukrywa tutaj każdy z nas.
Nie zmienisz czubka gdy zwiążesz mu ciało
bo to w jego głowie myślenie na wspak.

Nocą na ścianie w szpitalnym pokoju,
tańczą mi zebry i stada pingwinów.
Do góry i w dół, od boku do boku,
Na ukos i w poprzek, w przód i do tyłu.

To taki mój świat, namiastka swobody,
choć wciąż na nadgarstkach ciążą mi pasy.
Widziałem tu lwa, monarchów, niemowy,
I każdy z nich może sam siebie zbawić.

Jestem jak mucha, na plecach bezwładnie,
leże i walczę by stanąć na nogi.
Rozłożyć skrzydła i bardziej zabawnie,
przemierzać mile i przekraczać progi.


czwartek, 21 listopada 2013

Nieidealnie



Skąd ta ponura mina? Kończą Ci się pomysły?
Nie udawaj nikogo, tak jak Ty jestem zwykły.
Może wyjdziemy razem w jakieś wieczory letnie?
Tylko nie licz na wiele, ze mną będzie przeciętnie.

Pójdę z Tobą do baru i chcąc Ci się spodobać,
Sprawdzę tam Twoja czujność w kilku prostych metodach.
Potem na środku plaży zanim słońce nam zgaśnie,
Narysuję Ci serce trochę bardziej owalnie.

W końcu staniesz się moja i nic w tym niezwykłego,
Może tylko przez chwilę polatamy nad ziemią.
Tak naprawdę to wszystko będzie zbyt statystyczne,
Pewnie złamiesz mi serce i znów przed światem zniknę.

I choć wiele w tym związku będzie znaczone błędem,
Nie zaskoczy nas życie, które samo jest kręte.
Trochę dziwna z nas para, ale żadna w tym gra,
To nieidealna Ty i nieidealny ja.

niedziela, 13 października 2013

Ubrany w ramy

Ubrany w ramy wracam po więcej,
Kontur prostoty żegna swój smak,
Może zabrakło wiary dziecięcej,
Przenikam ściany wolny jak ptak.

Pragnąłem życiem służyć każdemu,
Wpoiłem z piersi perfekcji głód,
Wszystkim, a jednak w osamotnieniu,
Płaczące wierzby wśród moich dróg.

Wstyd kryje głowę ciężką od winy,
Wracam bez klucza do nieba bram,
Przestałem służyć tym nieszczęśliwym,
Ciężar ich smutku tłumił ja sam.

Daleka droga w doskonałości,
Gdy mile dzielą ziemie od gwiazd,
Na drzewie życia sięgaj wieczności,
Czujnie mijając na sercu drzazg.

wtorek, 8 października 2013

W dzień pieniądza bez znaczenia

W pewnym mieście wójt ogłosił,
Z racji ludu umęczenia,
Kiedy tylko wzejdzie słońce,
Dzień pieniądza bez znaczenia.

Poruszenie wnet nastało,
Uśmiech w twarzy znów się mienił,
Pomyśleli sobie ludzie,
„Wójt na dobę świat odmienił!”

Każdy krzątał się i trudził,
Zakon rzucił jezuita.
Nawet konkurs ogłosili,
Kto najlepiej świt przywita.

Damy w lustrach się stroiły,
Każda poszła do fryzjerki,
Panom wąsy przycinano,
Kwiat wystawał z butonierki.

A gdy tylko wzeszło słońce,
Każdy wybiegł ze swych murów.
Stali dumnie w środku miasta,
Oczekując wielkich cudów.

Tak stracili cały ranek,
Potem całe popołudnie,
Wierząc w magie tego święta,
Prawdę mówiąc bardzo złudnie.

Wójt oglądał wszystko z okna,
Kwiaty zrzucał wielkim brzuchem,
Chciał odnaleźć w mieście ludzi,
Od pieniędzy wolnych duchem.

Lecz każdemu było ciężko,
Płacić centy za marzenia,
Choć witają co dzień rankiem,
Dzień pieniądza bez znaczenia.


------------------------------
Pozostańmy w temacie ludzkiego strachu przed spełnianiem marzeń po wierszu Beatrice.

poniedziałek, 7 października 2013

Sekunda

Tak trudno o jutro gdy czas wciąż ucieka,
Chce abyś przeminął aż słońca promienie,
Ostatni raz musną przed zamknięciem wieka,
Twe oczy, a z nimi ostatnie nadzieje.

Tak idź by zatrzymać postępu pozory,
I gdy w lustrze wody odnajdziesz odbicie,
to spójrz jak wyblakły Twych oczy kolory,
dla drogi bez końca nazywanej życie.

Wiedz, trudno o szczęście zaklęte w przyszłości,
Walczysz wiecznie z czasem, to nierówna runda.
Lecz w ludziach przewaga zaklęta w miłości,
By żar porwał serce wystarczy sekunda.

niedziela, 6 października 2013

Mury

Leżymy wsłuchani w iluzji szepty,
bo mówisz tak słodko, że ustaje czas.
Gdy spoglądam w górę zamykam oczy,
Bo mając Cię obok dotykam już gwiazd.

Wiem, ze kiedyś słońce wyjrzy zza okna,
I każdy zobaczy co skryła noc w nas.
Lecz nie warto szukać winnych po sobie,
bo prawda pofrunie gdzie każe jej wiatr.

Wiec przyjmij ostatnim tchnieniem powietrza,
W objęciach oddechu rozkoszy moc.
W tym życiu tak mało chwil zapomnienia,
Nie pozwól by trwoga zniszczyła tę noc.

poniedziałek, 23 września 2013

Na drewnianej scenie

Na drewnianej scenie spływają po desce,
W kolorach brokatu tak kolejne łzy.
Ich twórca wciąż pragnie zakończyć tę klęskę,
Wychodząc do aktu powieka mu drży.
I choć nie mówił o tym nikomu,
I choć malują na twarzy mu smak,
Nie może dłużej grać sam na tej scenie,
Scenariusz tej sztuki to nie jego świat.

Zgubiony w przestrzeni zatapia w butelce,
Skrywany po dziś dzień przenikliwy ból.
I patrząc wciąż w oczy szmacianej kukiełce,
Zazdrości, że nie zna znaczenia swych ról.
I choć nie mówi o tym nikomu,
I choć malują na twarzy mu smak.
On woli w smutku zatracić swe serce,
Chce zatrzymać w sobie kukiełkowy świat.

Lecz kiedyś po akcie, opadnie kurtyna,
A on w swym ukłonie usłyszy ten wrzask.
Tak zniknie mu z twarzy ponura wciąż mina,
Zrozumie jak wielki przyświeca mu blask.
I zacznie mówić o tym każdemu,
I poczuje w ustach prawdziwy smak.
Bo to najszybsza jest droga do szczęścia,
by umieć pokochać prawdziwy swój świat.

wtorek, 9 lipca 2013

Zapomnienie

Gdy zaspokajasz swój istnienia głód,
Okruchy życia spadają na ziemie.
Tak im większy wśród stóp zataczasz bród,
Tak tym więcej istnień czeka zapomnienie...

Więc nie bój się stanąć, gdy nadejdą Twe dni,
W wieczności wciąż żyjąc, przyjmij to brzemię.
I poświęć swe szczęście jak zrobili to Ci,
Oddając swe życie Tobie w zapomnienie…

czwartek, 13 czerwca 2013

Siedem grzechów głównych

Widziałem ludzi bez granic,
Ich wielkość odmierzał wiatr.
Pragnęli swymi ustami,
Przeżywać cały ten świat.

Widziałem ludzi na szczycie,
Ich nosy sięgały chmur.
Patrzyli na ludzi z góry,
Choć w oku gościła sól.

Widziałem ludzi bogatych,
Ich wnętrze wypełniał skarb.
Rękami chłonęli życie,
By nocą chować w nich twarz.

Widziałem ludzi wyspanych,
Ich głosy zapomniał dzień.
W zamkniętych oczach skąpani,
Popadli w odwieczny sen.

Widziałem ludzi spełnionych,
Ich duma była ze szkła.
Pragnęli plamić swe ciało,
Choć rozkosz to tylko mgła.

Widziałem ludzi wzburzonych,
Ich serca zamroził lód.
Poczują radość w powietrzu,
Gdy wnętrze roztopi wschód.

Widziałem człowieka w sobie,
Choć nie był z tej samej krwi.
Dziś wiem, ze ślepym jest każdy,
Kto w lustrze zatapia sny.