poniedziałek, 16 lipca 2012

Nie muszę.


Nie ustawiam budzika,
snów słodkich nie kruszę.
Niech sen nie ucieka,
w koncu nic nie muszę.

Nigdzie się nie śpieszę,
fusy  w kubku suszę.
Porankiem się cieszę,
bo już nic nie muszę.

Nie walczę już z życiem.
W bój o nic nie ruszę
lecz cieszę się życiem,
odkąd nic nie muszę.

Gdy zabraknie drogi
to na oślep ruszę.
Zapomnę przestrogi
bo już nic nie muszę.

Wiem już że słowami
świata nie poruszę,
lecz tak między nami
już wcale nie muszę.

Tak i do kochania
zmusić Cię nie zmuszę,
bo ty nic  nie musisz,
więc i ja nie muszę.

3 komentarze:

  1. Kolejny wiersz który z chęcią się czyta,
    słowa współgrają ze sobą co nadaje taką zwinność, nie wiem jak to powiedzieć. Jeśli nie wiedział bym,
    że to żeś młodym poetą, poszukałbym Twoich
    tomów poezji w księgarnii

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co jest w tym wierszu takiego, że lubię do niego wracać. Niby jest taki zwykły, a jednak czuję jego ukryty sens...
    Odnoszę wrażenie, że podmiot liryczny jest zobojętniony życiem, mógłby przespać cały dzień, bo już mu na niczym nie zależy. Twierdząc, że cieszy się porankiem, równie dobrze może oszukiwać samego siebie, jak i twierdzić tak, gdyż osiągnął spokój, którego mu brakowało. A puenta jest tak życiowo aktualna, że aż się wyrywa takie głośne westchnienie...
    Na koniec powiem jeszcze, że Sognatore zaiste ma racje. Pamiętam, jak w liceum pokazałeś mi kawałek swojej twórczości. Już wtedy czułam, że to jest coś. Przyszłość pokazała, że się nie myliłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że tutaj miałem na myśli zarówno te zobojętnienie życiem jak i spokój. Wyobraź sobie leniwy poranek w środku tygodnia kiedy budzisz się przed dwunastą, lecz donikąd nie musisz gonić, po wszystko to na czym ci zależało wymknęło ci się z rąk, jednak ty już nie dbasz o to pozwalasz sobie na zanurzenie w zapomnieniu. Takie zarówno smutne jak i piękne

    OdpowiedzUsuń