poniedziałek, 25 lutego 2013

największe niedopowiedzenie świata

"czuję się trochę zagubiona", mówię,
opadając ciężko na fotel na przeciw ciebie.
uśmiechasz się, podnosząc głowę
i spoglądasz na mnie z politowaniem
znad kolejnej mądrej książki o trudnym tytule.
rzucasz z wesołością: "to, zdaje się,
najpiękniejsze niedopowiedzenie świata.
a w każdym razie największe".
nie zwracasz uwagi na moje prychnięcie,
patrzysz niezrażony i wciąż się uśmiechasz.


krzywię się. czasem myślę, że wcale cię nie znam,
a czasem, że nigdy nie zrozumiem.
"co mam powiedzieć? że znów zapomniałam?
że świat staje na głowię, a ja na rzęsach?
że nie udało mi się zatrzymać, choć chciałam,
a potem pobiegłam, zanim pomyślałam?
nie powiem, nie mam czasu
szukać wielkich metafor i wspaniałych słów".
patrzysz spokojnie.
"tak, nie masz czasu".
i nie mówisz nic więcej,
tylko znikasz znów za swoją książką.


mimo wszystko ciągle poważny,
taki milczący,
lekko niedostępny
w tym swoim świecie
pełnym ważnych rzeczy.


przewracam oczami,
a potem
znów zrywam się do biegu.
tak, nie mam czasu.
jest przecież tyle spraw!
wołam ze zgrozą:
"o boże, zapomniałam!"
klucze, torebka...
a gdzie mój telefon?
jak mogłam, jak mogłam?...
znów zapomniałam!


i potem już mnie nie ma,
ale mogłabym przysiąc,
że ty wciąż uśmiechasz się wesoło
ukryty za kolejną mądrą książką o trudnym tytule.

_______________

       Ach!... Nie było mnie wieczność. Komputer odmówił współpracy. Chorować mu się zachciało, zołzie jednej. Szalenie dziękuję Risie za przesunięcie mojego dyżuru. Już jestem, postaram się nie zniknąć w najbliższym czasie.
       Jeśli o mnie chodzi, wiersz ten idealnie oddaje mój obecny nastrój. Odrobina romantyzmu z wielkim brakiem czasu. Nawet ten wiersz jest niedokładny, mam wrażenie, że w kilku miejscach ewidentnie czegoś mu brakuje. Pojęcia nie mam, czego. Ach! Jaka ja jestem straszna w tym niedokładnym pisaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz