dwoma
skalistymi potokami
mojej
twarzy
staczają
się
biegną
spadają
razem
z moją duszą
niczym
lawina
wspomnień
burzą
krzyku targane
tańczą
wirują
zapamiętale
w
uśmiechy rozpaczy
nucą
cichutko
piosenkę
cierpienia
zapominają
refrenu
skaczą
z rany na ranę
odzierają
z
szaty tkanej godnością
przeźroczyste
pełne
barw mej ciemności
obmywają
ze złudzeń
przez
nie widzę tak wiele
zbyt
wiele
za
każdym razem
słonym
szeptem
gaszą
płomyki
nadziei
an.ada1.3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz