poniedziałek, 21 września 2009

wczoraj





z urojoną tęsknotą zaglądałam w okna. dobrze było
stać z przymkniętymi powiekami,
gdy deszcz pieścił chodniki, ludzkim oddechem
witał szarości. za bardzo
baliśmy się uchylić myśli, aby podziękować
za blachę kęsów niedzisiejszych.
woń ciał otulała dachy, a my
czuliśmy jak wątpliwości gniją z nami
w kątach ulic. wierzę-
nie wierzę, a łzami dzieci karmię.
uśmiech jest wygodny, gdy życie
w za małych butach chodzi, skomląc
jesienne historie





aleksandra.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz