popółnocna pora już
najwyższa
rozkneblować stęchłe usta
suche słowa
słone szepty
spierzchły się w kolebce nocy
najwyższa
rozkneblować stęchłe usta
suche słowa
słone szepty
spierzchły się w kolebce nocy
seria myśli strzela celnie
w rozwodniony odmęt ciszy
namacalnie
na bezdechu czuję
każdy kant jej
wypukło-wklęsły
w rozwodniony odmęt ciszy
namacalnie
na bezdechu czuję
każdy kant jej
wypukło-wklęsły
zbudowałam sobie pokój
na ruchomych piaskach
samotności
tu żadne kraty
nie trzymają tak mocno
jak spustoszały umysł
jeśli wierzyć w reinkarnacjęna ruchomych piaskach
samotności
tu żadne kraty
nie trzymają tak mocno
jak spustoszały umysł
umarłe noce i poranki
będą początkiem nowych
będą zaczynem kolejnych bezgłośnych uderzeń
na horyzoncie serca
Zamknąć serce w hermetycznym świecie obojętności to tak jak gdyby dobrowolnie pozwolić zapomnieć czym są uczucia...
OdpowiedzUsuń