czwartek, 17 października 2013

Moja Mała M.

Pamiętam ten dzień.
Leczyłaś kaca po sobotnim balu.
A ja byłem szczeniakiem,
Ledwie marnym karłem.

Ty byłaś zadziorna.
Taka wesoła.
Taka rozmowna.
Rozmowom naszym nie było końca.

Byłem jak wariat.
Bo cieszyłem swą mordę
Niczym pies
widząc kości hordę.

Pamiętam ten wieczór.
Deszczowy i ponury niczym mór.
Prawie popsuł nam plany.
Lecz się udał, 
I byłem jak naćpany.

Pamiętam ten wieczór,
Rzekę piwa, wypalone fajki.
Choć i bez piwa
Byłaś jak z bajki.

Pamiętam ten dzień.
Znów piwo.
Znów papierosów kupa.
Spijałem z Twych ust słowo
Tak jakby to była zupa.

Pamiętam ten dzień
Gdy wyjechałaś.
Sam nie wiem czemu
Tak daleko gnałaś.
Gdy szczęście miałaś od siebie
ledwie przecznic parę.

A dziś, pijąc wino przednie
Tylko pieprzę bełkotliwie brednie,
Że niczego nie było.
Nie rozmawialiśmy,
Nie paliliśmy,
Nie żartowaliśmy,
Nie istnieliśmy...

 ______________________________________________________________

Tak jakoś wyszło. Nie bijcie po łapach... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz