Na podwieczorek wieczorem przybędę
by towarzysko ku radości wędrować,
wybrukuje i ocukrze swój język
odlekając plaster codzienności z mych ust.
W sypanej filiżance podam ja Ci
porcelanową białą herbatę bez grudek,
łyżeczkę także dodam z cukru rzecz jasna
byś srebrne ciasteczko mógła zjeść.
Zastawię ja haftowany we wzory stolik
słając drewnianym obrusem bez drzazg,
z ciała ludzkiego bramę Ci otworzę
drewnianą ręką z obiciami.
Już ja czekam kiedyż przybędziesz
chciałbym ujrzeć ten blask
litery i słowa wydumane od Ciebie.
Tesknę już, oby przybyła
łaknę już rozmowy.
Czekam i czekam…
wszystko takie na odwrót, pomieszane, ale urokliwe. szczególnie i ku memu zdumieniu spodobał mi się obrus bez drzazg. niestety nie podoba mi sie końcówka, moim zdaniem odstaje od reszty utworu.
OdpowiedzUsuńKoniec jest przyszyty, żeby oddawał tą symbolikę, której nie oddałem w wierszu;:[
OdpowiedzUsuńładne epitety. śliczne obrazy poetyckie, składające się na jeden temat.
OdpowiedzUsuń