pamiętam doskonale
i to miasto szare
i tę kamienicę wojną
pachnącą
jej piętro jej czwarte
okno
gdzie firanki tak
spiesznie wiatr
zabierał ze sobą
myśli kartkami
poskładane
rozrzucone mgliście
myśli powietrzem
zataczane
muśnięte
brokatem z młodych lat
pani
której okno własnością
było latami
ciemno złudne na
korytarzach
miasto ślepców owinęło
w bandaże
trzasnęło
uciekło
a pani nie widać od
roku
jesiennego,
ucichło tchnienie i
świt
zabierał ze sobą
życie
aleksandra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz