Wsiądę
do samochodu
by
uciec
dalej
niż się da
Niech
tylko będzie
czerwony
i
żywy jak moja dygresja
od
codzienności
I
żeby nie miał dachu
bym
mógł patrzeć w niebo
pełne
dziecięcych marzeń
tak
wyniosłych
że
i ono jest za małe
by
mogło
wszystkie
pomieścić
O
zachodzie
galopuję
na nim
jak
na czerwonym rumaku
w
złote wrota
koloru
dojrzałych malin
Bez
hamulców pędzę
i
rozrzucam
setki
kartek z wierszami
sunące
wypłowiałe liście
z
nadzieją
że
ktoś je
przeczyta
Och Boże, tak, pojechałabym z Tobą ;p Wszyscy chyba pragniemy oderwać się choć na chwile od naszego nudnego, szarego życia i znaleźć coś bardziej żywego, kolorowego. Czerwony samochód bez dachu. W kilku tak prostych słowach oddałeś całą istotę rzeczy.
OdpowiedzUsuń