Leżymy wsłuchani w iluzji szepty,
bo mówisz tak słodko, że ustaje czas.
Gdy spoglądam w górę zamykam oczy,
Bo mając Cię obok dotykam już gwiazd.
Wiem, ze kiedyś słońce wyjrzy zza okna,
I każdy zobaczy co skryła noc w nas.
Lecz nie warto szukać winnych po sobie,
bo prawda pofrunie gdzie każe jej wiatr.
Wiec przyjmij ostatnim tchnieniem powietrza,
W objęciach oddechu rozkoszy moc.
W tym życiu tak mało chwil zapomnienia,
Nie pozwól by trwoga zniszczyła tę noc.
Na początku pomyślałam, że będzie to erotyk, ale pod koniec nie byłam już taka pewna. Utwór jest bardzo delikatny, subtelny, nie ciska w nas opisami, pozwalając czerpać radość z niedopowiedzeń. Doskonale dobrane słowa, świetnie ze sobą współgrają. Wiersz szybko się czyta, a potem zostaje po nim przyjemne wrażenie. Zauważyłam tylko kilka potknięć w zapisie. W pierwszym wersie drugiej strofy brakuje kropeczki nad "że", zaś w kilku wersach nie ma przecinków tam, gdzie być powinnym, nie wiem jednak, czy jest to zamierzone, czy niedopatrzone. Poza tym, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńWiersz nie jest erotykiem. Pisząc go wyobraziłem sobie mur jaki dzieli dwójkę zakochanych ludzi. Chcą siebie ale boją sie konsekwencji miłości. Boją się, że gdy nastanie ranek to okazą się zupełnie innymi ludzmi niż w swoich wyobrażeniach.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zły zapis to jest on efektem mojego niechlujstwa.