Widziałem ludzi bez granic, 
Ich wielkość odmierzał wiatr. 
Pragnęli swymi ustami, 
Przeżywać cały ten świat. 
Widziałem ludzi na szczycie, 
Ich nosy sięgały chmur. 
Patrzyli na ludzi z góry, 
Choć w oku gościła sól. 
Widziałem ludzi bogatych, 
Ich wnętrze wypełniał skarb. 
Rękami chłonęli życie, 
By nocą chować w nich twarz. 
Widziałem ludzi wyspanych, 
Ich głosy zapomniał dzień. 
W zamkniętych oczach skąpani, 
Popadli w odwieczny sen. 
Widziałem ludzi spełnionych, 
Ich duma była ze szkła. 
Pragnęli plamić swe ciało, 
Choć rozkosz to tylko mgła. 
Widziałem ludzi wzburzonych, 
Ich serca zamroził lód. 
Poczują radość w powietrzu, 
Gdy wnętrze roztopi wschód. 
Widziałem człowieka w sobie, 
Choć nie był z tej samej krwi. 
Dziś wiem, ze ślepym jest każdy, 
Kto w lustrze zatapia sny.